Pewnego dnia młoda kobieta otrzymała 12 róż z bilecikiem, na którym napisano: „Od osoby, która cię kocha”. Nie było jednak podpisu.

Kobieta nie była zamężna, jej myśl pobiegła więc do mężczyzn jej życia: do dawnych sympatii, do nowych znajomych. „Może to matka i ojciec? Jakiś kolega z pracy?”

Zrobiła w myśli listę ewentualnych osób. Wreszcie zatelefonowała do swej przyjaciółki, by ta pomogła rozwiązać zagadkę.

Jedno zdanie przyjaciółki nagie podsunęło jej myśl.
- Powiedz, to ty przysłałaś mi te kwiaty?
- Tak.
- Dlaczego?
- Gdyż ostatnio, gdy rozmawiałyśmy, byłaś w czarnym humorze. Chciałam, byś spędziła jeden dzień, myśląc o wszystkich osobach, które ciebie kochają.

 

Ty też pomyśl o osobach, które Cię kochają…

„Pewien młodzieniec chwalił się że ma najpiękniejsze serce w dolinie.
Chwalił się nim na rynku 
i zebrał się ogromny tłum by je podziwiać bowiem było w swym kształcie perfekcyjne.
Nie miało żadnej skazy, było przepiękne, gładkie i błyszczące.
Biło bardzo żywo. 
Chłopak krzyczał na cały głos że nikt nie ma piękniejszego serca od niego
i wszyscy mu potakiwali bowiem jego serce było idealne.

Jednak w pewnym momencie jakiś strzec z tłumu krzyknął: 
Dlaczego twierdzisz że twoje serce jest najpiękniejsze 
skoro moje jest o wiele piękniejsze od twojego.

Młodzieniec bardzo się zdziwił słysząc te słowa 
a potem spojrzał na serce starca i się zaśmiał.
Serce starca biło bardzo żywo, 
być może nawet żywiej od serca młodzieńca 
ale było to serce poorane rozlicznymi bruzdami,
serce w którym było wiele brakujących kawałków.
Wiele tez w nim było kawałków które do tegoż serca nie pasowały. 
Było to serce brzydkie które w żaden sposób nie mogło się równać
z nieskazitelnym sercem młodzieńca.

 

 

Chłopak zapytał się dlaczego starzec uważa że jego serce jest piękniejsze
skoro wszyscy widzą, że nie jest ono nawet w części tak piękne 
jak jego własne serce.
Wtedy starzec rzekł, że w życiu nie zamieniłby tego serca na serce młodzieńca.
Powiedział też aby młodzieniec spojrzał na jego serce i wskazując na blizny rzekł.
Widzisz te blizny i brakujące kawałki.
Nie ma ich tu dlatego, że ofiarowałem je z miłości dla wielu osób
a niesie to ryzyko bo często się zdarza,
że sami ofiarowujemy uczucie dla innych ,
ale oni nie dają nam nic w zamian.
Stąd te blizny bo choć dałem im cześć swojego serca, oni nie dali mi nic. 
Jeśli natomiast spojrzysz uważnie dostrzeżesz,
że wiele kawałków do mojego serca niezupełnie pasuje.
Są to kawałki serca innych, które oni mi ofiarowali
i które znalazły stałe miejsce w moim sercu.
Dlatego moje serce jest piękniejsze od twojego.
Natomiast te bruzdy, które widzisz zrobili ludzie nieczuli,
ludzie, którzy mnie zranili.

Wtedy młodzieniec spojrzał na starca, zrozumiał i zapłakał.
Potem wziął kawałek swojego przepięknego serca i ofiarował go starcowi,
a starzec zrobił to samo.
Padli sobie w ramiona i rozpłakali się po czym odeszli razem w wielkiej przyjaźni.
Młodzieniec włożył część serca starca do swojego serca
w miejsce brakującego kawałka który dał starcowi.
Ten nowy kawałek pasował tam, choć nie idealnie,
co zmąciło doskonałą harmonię serca młodzieńca. 
Nigdy jednak wcześniej serce młodzieńca nie było tak piękne jak w tym momencie
i młodzieniec dopiero teraz to zrozumiał

Pracuj tak, jakbyś nigdy nie potrzebował pieniędzy,
tańcz tak jakby nikt na ciebie nie patrzył 
i zawsze kochaj tak jakbyś nigdy wcześniej nie kochał”

 

 

Autor: Bruno Ferrero

Cztery świece płonęły powoli. Było tak cicho, że prawie usłyszałbyś ich rozmowę. Pierwsza rzekła:
- Ja jestem pokój! Jednak nikt nie troszczy się o to, abym płonęła. Dlatego odchodzę.

Płomień stawał się coraz mniejszy, aż w końcu zupełnie zgasł…

Druga rzekła:
- Ja jestem wiara! Najmniej z nas wszystkich czuję się potrzebna, dlatego nie widzę sensu dłużej płonąć.

Gdy skończyła mówić, lekki podmuch wiatru zgasił płomień…

Trzecia ze świec zwróciła się ku nim i ze smutkiem rzekła:
- Ja jestem miłość! Nie mam siły dłużej świecić. Ludzie odsunęli mnie na bok, nie rozumiejąc mojego znaczenia. Zapominają kochać nawet tych, którzy są im najbliżsi.

I nie czekając ani chwili zgasła…

Nagle dziecko otworzyło drzwi i zobaczyło, że trzy świece przestały płonąć.
- Dlaczego zgasłyście? Świece powinny płonąć aż do końca.

To powiedziawszy dziecko rozpłakało się. Wtedy odezwała się czwarta świeca:
- Nie smuć się. Dopóki ja płonę, od mojego płomienia możemy zapalić pozostałe świece. Ja jestem nadzieja!

Z błyszczącymi od łez oczyma, dziecko wzięło w dłoń świecę nadziei i od jej płomienia zapaliło pozostałe świece.

 

Płomień nadziei nie powinien nigdy zgasnąć w Twoim życiu… Każdy z nas powinien podtrzymywać płomienie Pokoju, Wiary, Miłości i Nadziei!

Dobrze znany mówca rozpoczął seminarium trzymając w ręku dwudziestodolarowy banknot. Do dwustu osób na sali skierował pytanie:
- Kto chciałby dostać ten banknot?

Ludzie zaczęli podnosić ręce. Spiker powiedział:
- Mam zamiar dać ten banknot jednemu z was, ale najpierw pozwólcie że coś zrobię… – i zaczął miąć banknot. Pokazał zgnieciony banknot i zapytał:
- Kto w dalszym ciągu to chce?

Ręce znowu się podniosły…
- A gdybym zrobił to? – zapytał mówca…. i rzucił banknot na ziemię. Podeptał go butami i podniósł – był pomięty i brudny….
- A teraz kto chce te pieniądze?

Ręce podniosły się po raz trzeci!!!
- Moi przyjaciele odebraliście bardzo cenną lekcję. Nie ma znaczenia co zrobiłem z tym banknotem, ciągle chcieliście go dostać, ponieważ nie zmniejszyłem jego wartości. To jest wciąż warte 20 $!!!

Wiele razy w życiu jesteśmy powaleni na ziemię, zmięci i rzuceni w błoto przez decyzje, które kiedyś podjęliśmy i okoliczności, które stanęły nam na drodze. Czujemy się przez to mniej wartościowi. Ale to nie ma znaczenia, co się stało i co się jeszcze stanie…

TY nigdy nie stracisz swojej wartości: brudny czy czysty, zmięty czy w dobrej formie, jesteś ciągle bezcenny dla tych, którzy Cię kochają.

Wartość naszego życia nie wynika z tego co robimy, ani nie zależy od tego, kogo znamy, lecz KIM JESTEŚMY!

Jesteś wyjątkowy! Nigdy o tym nie zapomnij!

 

Licz swoje błogosławieństwa, nie problemy!

W ogrodzie rosły pomiędzy drzewami i krzakami, kwiatami oraz kwitnącymi klombami – dąb i róża. Dąb – był drzewem majestatycznym, a jego potężne konary wydawały się tworzyć jakąś koronę, która rozpościerała się władczo nad skromnymi kwiatami ogrodu.

 Róża – posiadała tylko łodygę z nielicznymi zielonymi listkami oraz kłującymi kolcami. Miała wygląd anemiczny i wydawało się, że lada moment zwiędnie.

 Krzepki dąb zabawiał się upokarzaniem jej:  <<Jesteś jedynie marną, kolczastą gałązką>>.

Gdy wiał wiatr, wielkie drzewo nauczyło się poruszać swymi niezliczonymi listkami, modelując szum, wydając egzotyczne świsty i pełne wdzięku harmonijne dźwięki.

 Wszystko to sprawiało, że dąb był dumny

 <<Wypełniam niebo wspaniałymi symfoniami! Jestem niczym orkiestra! Nie jestem taki, jak ten nędzny patyczek, który nie potrafi zrobić niczego! Do czego właściwie służy róża?>>. 

Nieśmiała róża, wystraszona bardzo, milczała.

Gdy nadszedł maj, zakwitła. 

Cały ogród zaczął oklaskiwać ją długo, szczerze i gorąco

 Są tacy, którzy udają, że są lepsi, że są silniejsi niż jest w rzeczywistości. Nie chcą pokazać się takimi, jakimi są naprawdę

 Kwiaty po prostu kwitną.

 

 Autor: Bruno Ferrero

Menu

Wyszukiwanie

Święta

Piątek, III Tydzień Wielkanocny
Rok B, II
Dzień Powszedni

Dzisiaj jest

piątek,
19 kwietnia 2024

(110. dzień roku)

Zegar

Licznik

Liczba wyświetleń:
1429382

Statystyki

www.stat.4u.pl